czwartek, 28 maja 2015

Najczarniejsza godzina

Cześć!

Jakiś czas temu opisywałem Wam moje pozytywne wrażenia związane z podstawkami do Achtung! Cthulhu. Potem przedstawiłem moje negatywne wrażenia odnośnie jednego z dodatków do wspomnianej wcześniej gry (Guide to the Eastern Front). Po drodze przeczytałem jeszcze Guide to the Pacific Front z tej samej linii wydawniczej – nie recenzowałem tego podręcznika na łamach bloga – ale jest fajny. Myślę, że przychylę się do recenzji Adama Waśkiewicza z Poltera. 
Adam uchwycił wszystko, co ważne.

Ale, ale – widzisz – Achtung! Cthulhu jest fajny (pomijając ten epizod z Frontem Wschodnim), ale to mimo wszystko nie jest hard, true, pure horro Cthulhu. Generalnie zawsze jak pojawiają się nazi-kultyści w magicznych czołgach, to robi się trochę pulpowo. Pisałem o tym w recenzji - spoko giera, ale oczekiwałem czegoś bliższego nastrojem klasycznemu Zewowi Cthulhu.

Weird War II też na horror wojenny nadaje się tak sobie – chociaż w wersji Savage Worlds z podręcznika wyleciały mithrliowe Panzer IV (były w wersji na d20). Ale w dalszym ciągu każdego bazyla daje się roznieść bronią automatyczną i granatami.
A ja ostatnimi czasy miałem ochotę na poważniejszą, nieco cięższą, grozę – z Drugą Wojną Światową w tle. I tu dochodzimy do zagadnienia World War Cthulhu – a konkretnie do podręcznika The Darkest Hour, o którym dziś chciałem popełnić kilka znaków.