sobota, 13 czerwca 2015

Przymiarki do Savage Wiedźmina

Cześć!

Chciałbym zagrać w uniwersum Wiedźmina, ale na Savage Worlds. Kampania miałaby być dość specyficzna. Już tłumaczę.

Fantastki czytam niewiele – nie żebym był wrogiem gatunku, ale zawsze mam w kolejce czekające rzeczy, które lubię bardziej. Ale są wyjątki od tej reguły – cykle, które polubiłem dawno temu i które wpływają na mnie do dziś – jeśli pamiętasz co było na topie pod koniec XX wieku, to będziesz wiedział o czym mówię. I – jako, że to notka o Savage Wiedźminie – nietrudno zgadnąć od którego cyklu zaczął się pomysł na kampanię, o której od dłuższego czasu wiele myślę.
Tak! Od Czarnej Kompanii. Skąd wiedziałeś? Dlatego, że okładka pierwszego tomu jest tuż obok?

Dla tych, co nie znają zagadnienia – Czarna Kompania był to cykl o oddziale fantaziakowych najemników – Glen Cook umiejętnie połączył prozę żołnierskiego życia z funkcjonowaniem magii i stworzył niezwykle barwną opowieść. Czarna Kompania była grupą wyrzutków, bardzo lojalnych wobec siebie, która miała wiele cech zakonu rycerskiego – jej żołnierze nazywali się braćmi, miała własne wielowiekowe tradycje, własne kroniki (odczytywanie których traktowane było niemal jak nabożeństwo) – ogólnie bajer. Dla wrogów jednak byli straszni – Czarna Kompania, jeśli tylko było to możliwe, nie grała fair.

Marietta Bernhardt - kapitan najemników.
Postanowiłem zrobić taką kampanię, tylko osadzić ją w innym uniwersum. Takim, żeby była zarówno magia, jak i pot, brud i łzy (a nie magiczne wróżki na pegazach) Padło na Warhammera na Savage Worlds (bo lubię). Młotek jest na to, co prawda, zbyt renesansowy – ja chciałem czegoś bliższego jesieni średniowiecza (bo Huizinga fajny) – uznałem jednak, że jeśli osadzę akcję w Księstwach Granicznych to jakoś to obleci – oni mogą być zacofani technologicznie, prawda? Wymyśliłem zręby fabuły (główne siły, NPCów, strukturę kompanii, sytuację startową i tak dalej), znalazłem dziesięć wiader map, obrazków i takich tam. Chociaż pani kapitan szukałem ze sto lat, dopiero po napisaniu tej notki Beamhit wrzucił takie cudeńko, jak widzisz po prawej. Ogólnie ciężko o obrazki żołnierek, bo biegają z cyckiem na wierzchu. A ja chciałem takiego bardziej rzeczywistego wizerunku. W końcu to głównodowodząca mojej kompanii.

Cały czas jednak nie leżał mi ten młotek – z jego systemem kolegiów magii, hordami zielonoskórych, bronią palną, chaosem, Sigmarytami – po prostu czułbym się kiepsko odzierając WFRP z jego najlepszych elementów. A nie chciałem z nich korzystać, bo zdominowałyby elementy żołnierskie.

Rozwiązanie nadeszło z zaskakującej strony.

niedziela, 7 czerwca 2015

Savage Worlds - Find, Fire, Flank, Finish

Cześć.

Dziś skupimy się na realiach, które lubię oraz na mechanice, którą bardzo lubię. Wiecie – mam swoje Weird War II, mam Achtung! Cthulhu – jakiś czas temu zresztą wspomniałem, że bardzo lubię prowadzić IIWŚ na Savage Worlds, bo można się nieźle pobawić taktyką piechoty. Oczywiście – nie w wersji full realizm, ale w wersji „Brothers In Arms” (taka seria gier) – czyli coś innego niż zwykła naparzanka, ale i bez jakichś strasznie zawiłych zagadnień. To jedna z cech za które lubię walkę w Savage Worlds – na tyle skomplikowana, by opłacało się robić inne rzeczy niż „to ja go tnę/to ja strzelam”, ale na tyle prosta by nie ugiąć się pod ciężarem monumentalnych, skomplikowanych, niejednolitych reguł.

Oczywiście, niniejsza notka skierowana jest głównie do graczy – chociaż, jeśli jesteś MG, to być może znajdziesz tutaj patent, by bardziej straszyć swoimi imperialnymi szturmowcami. No i pamiętaj, że to co tu napiszę ma zastosowanie w większości savagowych settingów z bronią automatyczną.
Tak naprawdę w Savage Worlds świetnie działa uproszczona taktyka 4xF. Tak, wiem, PEG reklamował SWEXa jako 3xF – Fast, Furious, Fun, ale mi chodzi o coś innego. 4xF to Find, Fire, Flank i Finish. Niby tylko erpeg, ale działa.
Gotowi?