Szanowni!
Ależ mnie rozkmina naszła!
Wskutek ostatnich paru dyskusji musiałem sobie, wewnętrznie, sformułować myśli
na temat realizmu w RPG. Jasne, niby jakieś tam przemyślenia już miałem, miałem też jakąś wypracowaną praktykę prowadzenia, jednakże nigdy nie przysiadłem nad
zebraniem tego do kupy.
Bo generalnie realizm mi nie
przeszkadza, może być, ale nie jest jakimś świętym Graalem do którego dążę.
Zawsze myślałem o sobie, jak o kolesiu, który najwyżej stawia zabawę i jeśli
coś staje jej w poprzek, to jest zbędnym balastem, którego należy się pozbyć.
Temat jest bardzo ciekawy i
dość często wypływa w dyskusjach. Często pojawia się na PIPZwRPG, a
najzagorzalsi obrońcy tego realizmu
lądują na różnych szyderczych profilach. I nie bez przyczyny w sumie, bo w jego
imię popełniają niejedną erpegową bzdurę i fabularna patolę – wiecie, POZNAJCIE
KOSZMAR STAREGO ŚWIATA, NAPIŁEŚ SIĘ WODY, UMIERASZ NA CHOLERĘ, KOLKĘ STOLCOWĄ I
ZAPALENIE OTRZEWNEJ!!! NIE MÓWIŁEŚ, ŻE WYCIĄGASZ ZAWLECZKĘ!
Jednakowoż w pewnym momencie
zdałem sobie sprawę, że realizm ma swoje plusy – i to dość istotne. Tylko nie
należy używać zwrotu „to jest realistyczne” jako świętego zaklęcia służącego
uwalaniu postaci graczy.
Bo widzicie, realizm ma swoją
siostrę. Nie zawsze występują razem, jedno może istnieć bez drugiego, ale
często pojawiają się razem. Ta siostra to wiarygodność.
(Disclaimer - zadkochron - to moje prywatna opinia, ale przemyślana. Nie czuj się pouczany, ani zmuszany.)
(Disclaimer - zadkochron - to moje prywatna opinia, ale przemyślana. Nie czuj się pouczany, ani zmuszany.)