Cześć!
Marketing Star Wars kręci się na całego. Ja, przyznam szczerze, Przebudzenia Mocy jeszcze nie widziałem.
Ale co tam – Wojen Klonów (tzn. kinówki, bo ten animowany serial to zaliczyłem - nawet spoko) też nie widziałem. I żyję.

A coś odpuszczać?
Zacznijmy od tego – w pojedynkę każda z tych gier jest świetna. Jeżeli wiesz, że chcesz zająć się Star Wars tylko z jednej perspektywy, to wybierasz jedną grę, najbliższą Twoim oczekiwaniom i jesteś zadowolony. Raczej. W każdym razie ludzie w sieci chwalą. Ja również chwalę.
Schody zaczynają się w momencie w którym kupujesz kolejna grę z serii i odkrywasz, że zapłaciłeś w dużej mierze drugi raz za to samo. Jeżeli śpisz na kasie, to nie ma problemu (tylko bilon kłuje, i generalnie może wchodzić… no sami wiecie gdzie). Jeżeli nie śpisz (bo np. zamiast zarabiać ciężkie siano, grałeś w RPG i wyobrażałeś sobie, jak wynosisz ciężkie siano z lochów), to możesz poczuć, że wywaliłeś kasę w błoto.
Ale FFG umożliwia, ba wręcz poleca, łączenie podręczników. Z ich punktu widzenia ma to jak najwięcej sensu. A z naszego?
A to zależy. Już tłumaczę.