piątek, 23 grudnia 2011

Śmierć na zdziczałej rzece Reik pt. 7

Cześć.

Zostawiliśmy naszych bohaterów gdy byli gotowi poprowadzić lud Wittgendorfu na barykady zamku. Bard układał już piosenkę o tym, że pewnego dnia mury runą i będzie ogólnie lepiej, a ludzie będą braćmi. Trzeba tylko sprawdzić, czy tunel prowadzi do zamku.


czwartek, 22 grudnia 2011

Śmierć na zdziczałej rzece Reik pt. 6

Czołem. 

Choć za oknem deszcz, wiatr, wichura i grad, my niezrażeni zajmujemy się śmiercią. Nie byle jaką śmiercią. To ta osławiona śmierć grasująca na rzece Reik. Przed nami szósty odcinek cyklu, podczas którego będę przypominał co fajniejsze kawałki sesji, zabawiał Was swoimi dykteryjkami i anegdotkami, lecz i tych poważniejszych przemyśleń też nie braknie. Wszelkie uwagi, jak zwykle, pisane będą kursywą. Bo to ładnie wygląda.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Śmierć na zdziczałej rzece Reik pt. 5

Cześć

Kolejna, piąta już, część zmagań Aghada, Elfa i Ogiona ze zdradliwym nurtem rzeki Reik i czającą się gdzieniegdzie śmiercią (Hej, nie nazwali tego Śmiercią na Rzece Reik bez powodu). W wielkim skrócie przypomnienie – nasi herosi w morderczych zamiarach poszukują Etelki Herzen – mistrzyni czarnej magii. To zła kobieta, a na dodatek kultystka przebrzydła. Trójka bohaterów depcze jej po piętach – byli w domu czarodziejki, zabili jej gobliny, przetrzepali lodówkę i wiedzą, że szuka ona (czarodziejka, nie lodówka) wielkiej bryły spaczenia, a obecnie zmierza ku opuszczonemu, zapomnianemu obserwatorium astronomicznemu nad brzegiem rzeki Reik (gdzie, jak wspomniałem, może czaić się śmierć, albowiem Reik słynie ze swych związków ze śmiercią). Gdzie ma nadzieje odnaleźć tropy prowadzące do celu poszukiwań.

poniedziałek, 31 października 2011

Śmierć na zdziczałej rzece Reik pt. 4

Ahoj.

Ja mam taką doktrynę, że jak widzę opis kampanii dłuższy niż 3 posty, to nie czytam. No bo kurde bez przesady! Takie blogi to pisze się dla uczestników sesji - pełnią wtedy pożyteczną funkcję. Jeśli jednak nie jesteś jednym z moich graczy, to podziwiam Cię - żeś kozak. Tym bardziej dzięki za lekturę.
No dobra, na czym to my skończyliśmy? A tak. Bohaterowie ścigają Magister Dharis - Etelkę Herzen. Przetrzepali jej dom, ale samej właścicielki nie było - pojechała szukać "obiektu" w Jałowych Wzgórzach. Bohaterowie szybko ruszyli jej tropem, jednak po drodze starli się z siepaczami kultu Purpurowej Dłoni. Teraz pędzą do Kemperbadu, może uda się jeszcze sekciarkę złapać.
Jedziemy?

piątek, 14 października 2011

Śmierć na zdziczałej rzece Reik pt 3

Czołem.

Dziś wpis nieco krótszy - trzecia sesja Śmierci na Rzece Reik składała się głównie z trzepania domu Etelki Herzen, a bez sensu opisywać pokój po pokoju. Poza tym, pchęliśmy ogólną historię kilka mil dalej, parę rzeczy się wyjasniło, cośtam skomplikowało. Porzuciliśmy naszych herosów stojących po kolana w goblińskich truchłach. Po zażartej walce zmusili zielonoskórych do odwrotu, choć było ciężko.    
Zaczynamy od tego miejsca, zgoda?

czwartek, 6 października 2011

Śmierć na zdziczałej rzece Reik pt. 2

Siemanko

Nasza historia bynajmniej nie zakończyła się w momencie w którym pod kolejne zombiaki padały pod ciosami naszych gierojów w zapomnianym przez bogów obserwatorium. Ta historia trwa.
Aha - układ z didaskaliami pisanymi kursywą chyba działa, więc tak też zostanie.
Gotowi?

środa, 5 października 2011

Śmierć na dzikiej rzece Reik pt. 1

Cześć
Jak pamiętacie, zostawiliśmy naszych herosów w momencie gdy nieśli nieprzytomnego Jurgena na pokład łodzi Josepha. Od tej chwili właśnie chciałbym kontynuować naszą historię. Proponuję dalej ten sam podział tekstu – didaskalia będą kursywą, sam tekst główny typową czcionką typową.
Gotowi? To jedziemy.

poniedziałek, 3 października 2011

Savage Pomylona Savage Tożsamość

Czołem

Naszą kampanię zaczęliśmy od Pomylonej Tożsamości - to był taki miły scenariusz wprowadzający do całego Wewnętrznego Wroga. W praktyce miał zaznajamiać z podstawami zasad Warhammera i stanowić jakiś punkt zaczepienia dalszych wydarzeń.
Ciężko mi pisać o sesji w oderwaniu od didaskaliów, uwag o zmianach, moich motywacji i tym podobnych. Dlatego też to co spisane kursywą to właśnie takie zakulisowe wtrącenia.
Zapraszam!

poniedziałek, 26 września 2011

Savage Wewnętrzny Savage Wróg - słowem wstępu

Siemano.

Zaczynamy kolejną kampanię, początek mamy niezły (już 4 sesje za nami). Gramy w tym samym składzie w którym męczyliśmy ostatnią kampanijkę (Formoza walcząca z ufolami, kiedyś ja też opiszę) - Aghad, Elf i Ogion. Zaczęło się od jakiejś wieczornej nasiadówy, gdzie wspominaliśmy jaki klawy był stary Warhammer. Ba, to właśnie przez to popełniłem konwersję na Savage Worlds (jakoś na starym Warhammerze nie umiałbym grać). No i postanowiliśmy zagrać sobie w Savage Warhammera jak tylko uporamy się z UFO Formozą. 
Początkowo chciałem poprowadzić po prostu Śmierć na Rzece Reik, ale z czasem apetyt rósł więc zdecydowałem nieco rozszerzyć asortyment. Postanowiłem zacząć od Pomylonej Tożsamości, potem przejść do Śmierci na Rzece Reik (Aghad znał Cienie nad Bogenhafen, więc musiałem je pominąć), a scenariusz finałowy postanowiłem upichcić sam.

piątek, 22 kwietnia 2011

Savage Warhammer - pdf

Cześć.

Widzę, że Rapidshare padł, więc podaje linki do pliku zaktualizowanego zgodnie z wymogami fanowskiej licencji. W kilku miejscach, więc jest szansa, że tak szybko limitów nie wyczerpiemy.

By nie przedłużać - plik możecie pobrać:
Tu
Tutaj
A nawet tutaj
I chyba tu też

Pozdrawiam i całuję.
Drachu

środa, 20 kwietnia 2011

Savage Warhammer

Cześć

Jak obiecałem tydzień temu, tak zrobiłem. Rozpisałem konwersję Młothammera na potrzeby nadchodzącej kampanii i jeśli komuś się przyda, to proszę bardzo - będzie mi miło. Z góry przepraszam za nieformalny język, ale sami rozumiecie - pisałem tak, jak sam lubię mieć wyłożone zasady.

Tu pewnie ktoś spyta - czy naprawdę potrzebne było coś takiego? Dla mnie jak najbardziej - to konwersja na własne potrzeby. Takiego właśnie dzikiego Warhammera chcę prowadzić - zadbałem, by odnieść się jakoś do tych elementów Młotka, które uważałem za charakterystyczne i warte uwzględnienia. Z innych rzeczy musiałem zrezygnować zupełnie świadomie - bo mimo wszystko SWEX to nie WFRP i chodzi raczej o to, by przenieść smaczki i styl gry, a nie każdą konkretna zasadę. Prawda?
Owszem, jest kilka konwersji WFRP w sieci. Cześć nawet bardzo dobra  (wspominałem, że na blogu Borejki jest fajne tłumaczenie konwersji Randyego Mosiondza?), ale mi tak nie do końca leżały. 

I jeszcze coś - przygotujcie się na mix zasad z pierwszej i drugiej edycji. Chciałem być jak najbliższy realiom pierwszoedycyjnym, ale miała ona swoje wady (jak np. brak osobnych zaklęć kapłanów) - w takiej sytuacji pomagałem sobie nowszą edycją. 
Na edycji najnowszej się nie opierałem, bo to już za drogi biznes na moją kieszeń.

Di gry przyda Wam się podstawka SWEX, podstawka młota i Fantasy Companion (chociaż Magią i Mieczem dodawane do limitowanego SWEX też da radę) 

Myślę, że nie będzie bólu jeśli do Savage Warhammera dołożyć fajne rzeczy z innych settingów - np. takie przewagi jak Fleche, Riposte, czy Close Fightning. Jednak nie chciałem ich na żywca przepisywać.

Miłej lektury
PS. Oczywiście - forma bloga jest niezbyt wygodna. PDF znajdziecie tutaj.
PPS. Jestem otwarty na dyskusję, więc jeśli chcielibyście coś dodać, zmienić i tak dalej. To walcie śmiało w komentach, albo na maila drachu82@o2.pl (bo tego na gmailu to notorycznie nie sprawdzam).

piątek, 15 kwietnia 2011

Na warsztacie

Cześć

Przycichłem przez ostatni tydzień - zgoda. Wynika to jednak z tego, że siedzę nad paroma projekcikami RPGowymi. Każdy średnio długi, ale pracuję nad nimi naraz.
Moim problemem jest brak konsekwencji - co nie dość, że jest paskudną życiowo cechą, to jeszcze przeszkadza porządnie zrobić coś RPGowego. Na szczęście czasami po upływie kilku miesięcy ponownie wracam do na pół rozgrzebanych projektów, by je poprawić i dokończyć. Żeby uniknąć znużenia jakimś tematem zwykle zajmuje się paroma rzeczami na raz. Zwykle po prostu przed snem w wyrze biorę notes sobie notuję to i tamto.Albo obklejam podręczniki żółtymi karteczkami.
Nad czym teraz siedzę?

środa, 6 kwietnia 2011

Warszawscy Rozpruwacze

Czołem.

Poniżej przedstawiam pomysł, który chodził za mną już od jakiegoś czasu. Generalnie nie lubię wtryniania Polski do każdego dostępnego systemu RPG - czy to młothammer, czy 7th sea, czy Rokugan - choć pewnie Polski jako np. Klanu Kota (bo wąsaty i chodzi własnymi ścieżkami) nikt by nie kupił. Zwykle wychodzi to słabo, takie światy są zamkniętą, skomponowana całością, gdzie istniejące krainy są powiązane z sobą siecią zależności. Nic więcej tam nie wciśniesz. Tzn. niby można, ale udanego polskiego cyberRPGwszczepu jeszcze nie uświadczyłem.

Okej, ale wśród gier RPG można znaleźć też takie, które osadzone są w "teoretycznie rzeczywistym" świecie zmodyfikowanym o istnienie wampirów/wielkich bogów z mackami/nazistów zombie itd. Widziałem całkiem fajne pomysły na osadzone w Polsce sesje Zewu Cthulhu, Weird War II, czy w końcu WODa (choć ten ostatni zmienne miał szczęście, chyba że ktoś lubi LARPy "Prabuty bajnajt").

Dobra - dość wstępu! Jedną z gier, która dobrze zniesie polskie akcenty jest Rippers (pieszczotliwie zwane Rozpruwaczami). Dla niezorientowanych - to taki setting w którym dżentelmeni schyłku XIX wieku tworzą tajną organizację zajmującą się odstrzałem nadprzyrodzonego zła. Akcja spotyka się tu z horrorem i licznymi wyzwaniami natury towarzyskiej (czyli dalej horrorem, chociaż w salonowym wydaniu).
Głównymi ośrodkami działań Rozpruwaczy są rozsiane po całym Świecie loże - czyli lokalne siedziby organizacji. Mogą mieć postać jednego, niedostępnego dla ogółu, budynku (np. olbrzymiej rezydencji szlachcica), ale mogą również być rozsiane po całym mieście.
Ciekawostką jest to, że w szeregach Rozpruwaczy znaleźć można najsłynniejszych rzeczywistych i literackich bohaterów epoki - jak na przykład Sherlocka Holmesa, czy Vincenta van Gogha (myślicie, że sam obciął sobie ucho? Wilkołak mu je odgryzł!).
Nie ma co na darmo stukać w klawisze - chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź pod tym linkiem. Wersja dla leni wygląda tak.

Panie i Panowie. Przed Wami Warszawska Loża Rozpruwaczy!

sobota, 2 kwietnia 2011

Orzeł XVII Legionu - tabela spokań losowych

Siema

Opisałem już historię orła XVII Legionu. W razie potrzeby można znaleźć ją na tym blogu (3 posty niżej) - choć uprzedzam, to długa lektura. Podczas kampanii zastosowałem tabelę spotkań losowych - tak wiem, najstarszy manewr znany ludzkości (poza malowaniem twarzy w WODzie). Dla mnie była to sprawa o tyle nowa, że jak dotąd z tabel spotkań korzystałem ledwie parę razy. Chyba jedyna tabela która naprawdę przypadła mi do gustu była w Śmierci na Rzece Reik, a konkretnie w suplemencie Życie na rzekach Imperium. Ale ja ogólnie jestem fanem ŚNRR. Kurcze, tyle lat na karku, a drugiego tak fajnie zrobionego scenariusza z olbrzymią porcją lochotłuka nie widziałem.
Ale, ale - piszę o tym, bo parę osób poprosiło mnie o podzielenie się tabelą spotkań losowych z historii o legionistach, co też niniejszym czynię.

środa, 30 marca 2011

KB #20 Czego u MG nie lubię

Siema
Karnawał trwa, pojawiają się kolejne notki. Nic w tym dziwnego - temat jest ciekawy i na tyle ogólny, że pozostawia sporo miejsca na interpretację - a zatem i spojrzeń jest kilka. Fajnie.
Jeśli idzie o moje trzy grosze, to chciałbym skupić się na paru rzeczach, które mnie u MG wkurzają. Jakby to ująć - dawniej wolałem grac niż prowadzić, ale od pewnego czasu niemal zawsze mistrzuję. Czasami trafiam na sesję do innego MG, ale zazwyczaj tylko uświadamia to mi, że jednak wolę prowadzić. Jest kilka powtarzających się błędów, które skutecznie psuja mi każdorazowo zabawę. Pora poświęcić im kilka słów.

BTW - więcej informacji o 20 edycji Karnawału oraz zbiorcze zestawienie wszystkich wpisów znajdziesz pod  tym linkiem

wtorek, 29 marca 2011

Nemezis

Jakoś tak mam z tymi Savage Settingami, że zawodzą mnie te, na które napalałem się najbardziej. Natomiast te, które kupuje jako ciekawostki, okazują się nad podziw fajne.
Napalalem się na Savage Space 1889 Red Sands. Napalałem sie na Evernight. Obie... no nie okazały się tym, czego oczekiwałem. Nie są złe, ale miałem nadzieję że będą czym innym.

Jako ciekawostkę kupiłem m.in. Realms of Cthulhu czy Necessary Evil. Obie okazały się naprawdę fajne. Może dlatego, że nie miałem jakichś wielkich planów z nimi związanymi. Zwłaszcza kampanię w Necessary Evil wspominam gorąco.

Dlaczego o tym piszę? Bo Nemezis również kupiłem "tak przy okazji". Szukałem ciekawych rozwiązań do zrobienia Mutant Chronicles, a z przedstawianych co jakiś czas ilustracji wynikało, że realia są dość podobne (kolesie w bajeranckich pancerzach strzelający do potworów). Jak to z settingami kupionymi "przy okazji" często miewam okazało się, że sprawa warta jest naskrobania paru słów.

poniedziałek, 28 marca 2011

Orzeł XVII Legionu



Poniżej znajduje się opis krótkiej (5 sesji) kampanii, którą rozegraliśmy jakoś bodaj od listopada 2010 do stycznia 2011. Opis będzie długi.
Kampania to połączenie czasów Rzymu (bo o legionistach), Solomona Kane (bo dawny kult na bagnach) i Zewu Cthulhu (bo obiektami kultu są istoty z mitów).
Notka będzie długa, coś mi to mówi.

Akcja naszej gry ma miejsce w 9 roku naszej ery. Bohaterowie grają grupką niedobitków XVII Legionu, okrążonych w Teutoburskim Lesie przez wkurzonych Germanów. W posiadaniu bohaterów jest święta figurka orła – godło legionu, które pod żadnym pozorem nie może wpaść w ręce Cherusków. Niestety, barbarzyńcy doskonale o tym wiedzą i nie pozwolą, by trofeum wyślizgnęło im się z rąk.