poniedziałek, 3 października 2011

Savage Pomylona Savage Tożsamość

Czołem

Naszą kampanię zaczęliśmy od Pomylonej Tożsamości - to był taki miły scenariusz wprowadzający do całego Wewnętrznego Wroga. W praktyce miał zaznajamiać z podstawami zasad Warhammera i stanowić jakiś punkt zaczepienia dalszych wydarzeń.
Ciężko mi pisać o sesji w oderwaniu od didaskaliów, uwag o zmianach, moich motywacji i tym podobnych. Dlatego też to co spisane kursywą to właśnie takie zakulisowe wtrącenia.
Zapraszam!


Nasza historia zaczyna się w chwili, gdy trójka naszych herosów podróżująca dyliżansem w towarzystwie upierdliwej szlachcianki i jej dwóch ochroniarzy wpada wprost na rozbity dyliżans, wymordowanych pasażerów i ucztujących mutantów. Dochodzi do kilku krótkich chwil przemocy, zakończonych śmiercią mutantów oraz nieprzytomnymi Kurtem i Asaelem leżącymi na trakcie.
Pomylona Tożsamość powinna zaczynać się sceną wprowadzającą w karczmie, ale odpuściłem ją i wolałem zacząć od akcji. Sceny w karczmach zwykle ssą,chyba że mają jakiś inny cel niż picie piwa i zaczepianie NPCów. Walka była całkiem fajna, ale szybko okazało się, że zasady poważnych obrażeń strasznie przycinają superbohaterzenie. Taki właśnie efekt był mi potrzebny. W WFRP zawsze wiedziałeś, że ryzykujesz.

Siegfried, który nauczył się nieco szlachetnej sztuki medycznej, szybko ocucił nieprzytomnych (chociaż Kurt już zawsze będzie kuśtykał z tempem zmniejszonym o 1) i  wspólnie nasi herosi zaczęli przeszukiwać pobojowisko. Wśród zabitych znaleźli ciało człowieka wyglądającego tak samo jak Kurt! Zabity miał przy sobie dokumenty świadczące o tym, że nazywa się Kastor Leiberung oraz list potwierdzający, że na tegoż właśnie Leiberunga czeka w Bogenhafen nielichy spadek. Bohaterowie szybko wpadli na pomysł, by wykorzystać podobieństwo Kurta do zabitego Kastora i położyć rękę na pieniądzach.
Asael odkrył na piersi zabitego tatuaż przedstawiający purpurową dłoń. Asael wiele wie o tej sekcie - to właśnie jej członków ściga po świecie i miłościwie odławia. Zna ich sekretne symbole (niektóre, nie wszystkie), zna metody działania. Szuka zemsty. Chłopakom na razie o tym nie opowiedział.

Następnym etapem podróży naszych herosów był Altdorf, gdzie bohaterowie po raz pierwszy zetknęli się z szukającymi kontaktu kultystami Purpurowej Dłoni, którzy biorą postać Kurta za zamordowanego Leiberunga. Na trop bohaterów trafia również Jurgen Luft – łowca nagród, który jest więcej niż zainteresowany posłaniem Kastora Leiberunga na tamten świat. Na razie jednak bohaterowie wraz z Josephem Quartjinnem (spotkanym w mieście starym znajomym Siegfrieda) zapuszczają się w labirynt uliczek stolicy, albowiem być w Altdorfie i nie spotkać papieża, to jak być w Melbourne i nie spotkać papieża. W jednej z knajp chłopaki miały spięcie z parką pijanych szlachciców w nastroju do wygłupów, ale sprytem i dowcipem wybrnęli z sytuacji bez rozlewu krwi. Wracając na łódź nasi bohaterowie odkryli, że są śledzeni przez napotkanych wcześniej kultystów, jednak ktoś (Jurgen Luft jak się później okazało) zastrzelił śledzących z zimną krwią. O świcie rozeszła się pogłoska, że drużyna jest poszukiwana za zabójstwo jednego ze szlachciców, więc nasi gieroje podnieśli żagiel na łodzi Josepha i ruszyli w stronę Bogenhafen.
W oryginale łowca nagród nazywał się jakoś głupio, więc tutaj został swojskim Jurgenem Luftem. Tu bohaterowie mieli coraz więcej pytań – kim są ci dziwni kolesie szukający kontaktu, kto siedzi im na ogonie, kim naprawdę był Kastor Leiberung oraz w co się wplątali?. Nie musze chyba dodawać, że nie byli winni śmierci szlachcica, a oskarżenie jest bezpodstawne, co daje nam klasyczny casus Drużyny A.

Podróż mijała dość spokojnie, aż nasza drużyna dotarła do Weissbrucka. Tutaj po raz kolejny nadziali się na Jurgena, którego już rozpoznawali. Zaczepili go w karczmie (przy świadkach, by nie było zadymy), doszło do pyskówki i przerzucania się pogróżkami. Wściekły Jurgen udał, że wyjeżdża z miasta, by pod osłoną nocy powrócić i wraz z kilkoma najętymi zbirami napaść na cumującą w porcie łódź naszych bohaterów. Walka była brutalna, lecz naszym poranionym herosom udało się pochwycić żywcem Jurgena.
Okej, zgodnie z założeniami Pomylonej Tożsamości bohaterowie nie mieli prawa wziąć Jurgena żywcem. Ale po takiej akcji oczywistym było, że gracze pękają z ciekawości i chcą wiedzieć co jest grane i będą chcieli łowcę nagród pojmać. A w mechanice Savage Worlds jest to bardzo proste – wystarczy powiedzieć „zadaję niegroźne obrażenia” i już. Dlatego tez byłem gotowy na taki obrót wydarzeń, ba – wręcz uczyniłem z niego ważny element spajający Pomyloną Tożsamość ze Śmiercią na Rzece Reik. O tym ostatnim przeczytacie już w następnej notce.

A na pożegnanie mały link do pracki na Deviancie (wiadomo, wrzucać bez zgody autora pewnie nie mogę,ale podlinkować owszem) - tak właśnie widzę Jurgena Lufta

Pozdro 600
Drachu

2 komentarze:

  1. Gdzieś wcięło poprzedni komentarz. Mam nadzieję, że się nie powtarzam. Bardzo ciekawy raport. Czy gracze starają się teraz lepiej przygotować do walki lub jej uniknąć w związku z bardziej zabójczymi zasadami? Czekam na kontynuację i obiecany raport o kampanii UFO.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kontynuacja już wkróce, UFO na razie musi poczekać :)
    Co do tej walki - akurat ci gracze zwykle są do walki przygotowani i zwykle mają jakiś plan działania (chociaż w kampanii o UFO planowali znacznie bardziej - z bronią automatyczną żartów nie ma). Tutaj częściej jest tak, że wkraczając do akcji nie wiedzą czego się spodziewać. Niejedna walka kończy się poranionymi/nieprzytomnymi bohaterami, a kilka razy zdarzył się taki regularny łomot (i to ze strony goblinów)

    Na pewno z rozwagą podchodzą do walk, których można uniknąć (jak dodtąd żadnejgo starcia nie sprowokowali), a jeśli mają możliwość planowania, to zawsze z niej skorzystają.

    OdpowiedzUsuń