Czołem!

Szanowni, ostatnio przez PIPZWRPG (Panie i Panowie zagrajmy w RPG – taka grupa na Fejsie)
przetoczyła się nad podziw intrygująca dyskusja. Był tam użytkownik, początkujący MG, który chciał poprawić swój warsztat, by stać się lepszym prowadzącym. Z tym, że chciał skupić się na takich kwestiach jak elokwencja, odgrywanie, modulowanie głosu, opisy i tak dalej. I dostał wiele rad. Ja też napisałem pościka w którym wyrażam swój pogląd na ten temat – czyli, że (moim zdaniem) w byciu dobrym MG nie koniecznie chodzi o aktorstwo i, że człowiek ten chce się uczyć czegoś, co niekoniecznie przekłada się na efekt.
Przy czym jednak wielu dyskutantów uważało takie działania (czyli ogrom aktorstwa) za pożądane, czy wręcz oczywiste – pojawił się i Demostenes ze żwirem w buzi i próby przed lustrem i literatura piękna i podręczniki retoryki i rekwizyty i zasłanianie mebli by nie rozpraszały…
I to zainspirowało mnie do popełnienia niniejszej notki, znacznie obszerniejszej niż ów post, który napisałem – bo mimo wszystko gość zadał konkretne pytanie, więc co ja będę Go zarzucał „Drachową Teorią Wszystkiego”. Ale z blogiem sprawa jest prostsza – tutaj uzewnętrznienie się na dany temat uważam za rzecz normalną, a nawet pożądaną.
I jeszcze jedno – głoszone tu przemyślenia są zupełnie, całkowicie, absolutnie osobiste, nie mają na celu nawracania nikogo na jedyną słuszną wizję moich erpegów. Dzielę się poglądami, ale nie wahaj się mieć własnych.