piątek, 29 marca 2013

Kampania w Necessary Evil - przypomnienie


Cześć.

Dziś prywata – blog wraca do funkcji użytkowej – tzn. ma służyć dobru sesji (oraz nabiciu sobie fejmu pisaniem o Fenranie*). Dlatego wpis powstaje głównie na potrzeby moich graczy. Chociaż jeśli ktoś chce czytać, to nie zabraniam.

Sprawa dotyczy rozpoczętej dawno temu kampanii w Necessary Evil. Postanowiłem poprowadzić kampanię splotów, odbyło się pewnie około pięciu sesji, było fajnie. Teraz, chciałbym kontynuować kampanię od momentu w którym ją skończyliśmy, jednakże w dość odmiennym składzie. A dzisiejsza notka ma być przypomnieniem minionych scenariuszy dla Aghada, jak i wprowadzeniem do systemu dla Elfa.

Okej, czytaj dalej by dowiedzieć się ile z kampanii pamięta się po dwóch latach. 

BTW - na nowo włączyłem captche na blogu. Wiem - niewygodne i mnie też wkurzają, ale bez nich wjażdzały mi spamboty.


Wstęp do Necessary Evil
Aż do początków końca XIX wieku historia świata gry pokrywała się z rzeczywistą, jednak u zarania dwudziestego stulecia na świecie zaczęli pojawiać się ludzie o ponadprzeciętnych zdolnościach, ludzie łamiący prawa fizyki, chemii, oraz (w niektórych przypadkach) prawa karne wielu państw. Początkowo było ich niewielu, jednak z czasem ich liczba rosła. Część wykorzystywała swoje zdolności w dobrych celach, część w złych. Tych dobrych nazywamy superbohaterami, złych superłotrami. Nosili fikuśne stroje i walczyli z sobą nawzajem, a pierwsze strony gazet na bieżąco relacjonowały kolejne incydenty. Świat przeszedł nad tym do porządku dziennego, a bohaterowie urośli do rangi celebrytów. Jest to zrozumiałe – wolisz należeć do fanklubu Perfekcyjnej Pani Domu, czy raczej preferujesz klub miłośników Hulka, który rzuca czołgami w helikoptery? Dla mnie wybór jest oczywisty.
Jakiś czas później odkryto Atlantydę. Siedziała sobie pod falami przez te wszystkie tysiąclecia, zamieszkana przez rasę przypominającą ludzi, jednak obdarzoną niesamowitymi zdolnościami telepatycznymi. Szybko okazało się, że DNA ludzi i atlantów pasują do siebie na tyle, że związki międzyrasowe mogą mieć dzieci. Nad tym też Świat przeszedł do porządku dziennego.
Potem okazało się, że na Ziemi istnieje niesamowicie potężna istota zwana Outsiderem. Tajemniczy koleżka, o którym niewiele pewnego można powiedzieć – może poza tym, że niedaleko wschodniego wybrzeża USA stworzył dużą wyspę, mającą kształt ośmioramiennej gwiazdy. Rząd Stanów Zjednoczonych pogonił Outsidera, a wyspę zaanektował i zbudował na niej duże (ośmimomilionowe) miasto – Star City. Świat przeszedł nad tym do porządku dziennego. Znowu.
W 2001 roku przylecieli kosmici nazywani Kha’ternami (lub potocznie płetwalami). Przylecieli w niecnych zamiarach, ale błękitna planeta nie dała się zastraszyć i nieźle radziła sobie w walce. Oczywiście – prym w boju wiedli superbohaterowie na czele z Championem i Aquariusem (superheros Atlantydy). Było ciężko, ale do przerwy wydawało się, że Ziemia się wybroni.
Wtedy przylecieli inni kosmici – V’sori - fajni, mądrzy i potężni i zgodzili się wesprzeć ludzkość (i atlanckość) w walce. I faktycznie – w paru wielkich bitwach pogonili płetwali. Podczas wielkiej fety mającej uczcić zwycięstwo, V’sori zaatakowali – uderzając z chirurgiczną precyzją i mordując jakieś 98% superbohaterów oraz rozwalając ziemskie systemy obrony.
Okazało się, że płetwale były z nimi w zmowie i ich jedynym celem było wybadać słabości bohaterów i poznać możliwości i rozmieszczenie ziemskich instalacji defensywnych, by V’sori mogli pokonać Ziemię jednym ciosem.
Potem V’sori przystąpili do bombardowania powierzchni planety, niszcząc każdą miejscowość na tyle dużą, by miała własnego McKwacza, a potem zaczęli okupować planetę i zawłaszczać jej naturalne dobra. Samych V’sori nie jest aż tak wielu, ale służą im płetwale i pozornie nieskończona ilość droidów. Oszczędzili jedno, jedyne miasto – Star City – i tam właśnie znajduje się kwatera główna sił okupacyjnych.
Ale prócz superbohaterów istniały też uberłotry i jeden z nich – Dr Destruction zmontował z nich ruch oporu, tzw. Omegę – chcą opanować Ziemię, a kosmitów uważają za znaczącą przeszkodę na swej drodze. I właśnie w tych łotrów wcielają się bohaterowie.


Okej, to do rzeczy – dotychczasowy przebieg kampanii.

Kampanię rozpoczynało trzech graczy – Aghad, Fenran* i Owca. Spotkaliśmy się i stworzyliśmy bohaterów.
Aghad stworzył Ciernia – mrocznego kolesia w skórach, z twarzą skrytą za maską hokejową. Cierń walczy dwoma kijami baseballowymi owiniętymi drutem kolczastym (to są tak naprawdę wibromiecze, ale podmieniliśmy tekstury). Cierń nie jest do szpik kości zły - opiekuje się swoją siostrą, która porusza się na wózku i wykorzystywał swoją moc głównie podczas kradzieży i napadów rabunkowych. Ale kradł z potrzeby, nie chciwości, co robi z niego współczesnego Janosika.
Cierń potrafi się teleportować z miejsca na miejsce.

Fenran* rozpisał typa mającego być faszystowską odpowiedzią na Kapitana Amerykę. Oberleutnant Deutschland (bo tak mu na imię) został wysłany w 1942 roku na pokładzie U-boota na wschodnie wybrzeże z zamiarem siania terroru. Pech chciał, że po ataku bombami głębinowymi okręt osiadł na dnie i dopiero po pięćdziesięciu latach zahibernowany Bastian Kampf (tak brzmi nazwisko w „cywilu”) ocknął się letargu, naprawił okręt i dotarł do USA.
Oberleutnant Deutschland porusza się w zbroi dającej mu niesamowitą siłę i odporność. Ponadto posługuje się karabinem MG-42, a na cięższe cele nosi Barreta.

Owca zagrał Diuka – wampira zarówno w świecie finansjery, jak i w świecie realnym (no okej, w świecie gry). Elegancki i dystyngowany Diuk stał na czele dużej korporacji współpracującej z ufolami. Na pozór kolaborant, w rzeczywistości jednak agent oporu. Diuk, chociaż bardzo słaby fizycznie był potężny mechanicznie – cały ten wampirzy bagaż dobrze mu służył - potężny umysł, telepatia, telekineza i możliwość zamiany w mgłę, w której to postaci niewiele go ruszało i fizyczne ograniczenia nie były aż tak istotne. Groźna postać.      

Nasze łotry spotkały się zupełnie przypadkiem, można rzec, że to ślepy los postawił ich na swej drodze. Siedzieli w jednej suce, pojmani, skuci kajdanami (tym rodzajem kajdan, który „wycisza” ich supermoce), wiezieni poza Star City na przesłuchanie połączone z wiwisekcją. Na moście łączącym Star City ze stałym lądem konwój został zaatakowany przez Dr Destruction, który uwolnił naszych łotrów i złożył im propozycję nie do odrzucenia – dołączcie do Omegi, albo zdychajcie. Wiadomo, taki wybór to nie wybór, dlatego już chwilę później, postaci graczy podjęli się swego pierwszego zadania. Chodziło o faceta zwanego Mindjack – miał on informacje o niebagatelnym znaczeniu dla Doktora Destrukcji, jednak dał się pojmać ufolom i został zamknięty w obozie w którym osoby obdarzone supermocami, zakute w kajdany i nafaszerowane prochami czekają na swoją kolejkę na stole sekcyjnym przybyszów.
Bohaterowie przybyli, spuścili łomot obstawie, wyciągnęli z pudła Mindjacka i grupę najbardziej obiecujących rekrutów, wezwali transport i uciekli zanim nadjechało wsparcie ochrony.
Był to scenariusz wprowadzający, prosty, ale pozwalający graczom poczuć ich bohaterów i ich mega możliwości – taki wybitnie zabawowy. Nie wprowadzałem żadnych wątków osobistych uznając, że na nie przyjdzie jeszcze czas.

Drugi scenariusz zacząłem od wprowadzania wątków pobocznych. Na razie jedynie mających dodać kolorytu – poznaliśmy małoletnią siostrę Ciernia – dziewczynkę na wózku. Z czasem mam zamiar wprowadzić więcej wątków z nią związanych.
Potem doszło do próby zamachu na Diuka – zamachu za którym nie stali paskudni ufole, a wewnątrzkorporacyjna konkurencja, dążąca do wyeliminowania szefa.
Potem z bohaterami skontaktował się Dr Destruction – miał dla nich zadanie. Przechwycony wcześniej Mindjack zdradził doktorowi ważne informacje – między innymi o tym, że gdzieś w podziemiach Star City znajduje się opuszczone laboratorium martwego już superłotra - Terrona.  A w nim (w laboratorium, nie w Terronie rzecz jasna) generator, zdolny do emisji mocy na dużą odległość. Problem w tym, że za Chiny nie wiadomo gdzie dokładnie to jest. Nasi bohaterowie zeszli do kanałów i po iluśtam przygodach i układach ze zmutowanymi ludźmi kanałów odnaleźli wspomniane laboratorium. Pech chciał, że bronił go wielki robot bojowy Terrona. Bestia straszna, ale trójka bohaterów dała mu radę.
W laboratorium były, rzecz jasna, ogromne tanki z jakimiś postaciami wewnątrz. Na początku miały być tylko elementem tła – miały być zniszczone podczas walki z robotem, potem (jak zobaczycie) ich koncept ewoluował.

Sesja trzecia i czwarta – zaczęła się od sceny powrotu Ciernia do domu, po akcji w kanałach. Siostry naszego łotra nie było w domu. Cierń się mocno zdenerwował, ale niepotrzebnie – okazało się, że to sąsiadka zaopiekowała się dziewczynką. W ten sposób wprowadziłem postać Anny. Panna minimalnie starsza od Ciernia,  sympatyczna, może zajmować się małoletnią gdy nasz łotr ma „nocną zmianę w porcie”.
Kolejny dzień to kolejna misja – dzięki przesłanej energii Dr Destruction mógł odpalić uszkodzony komputer w bazie Drużyny Alfa (najsłynniejsza ekipa superbohaterów, wykoszona przez kosmitów) i wyciągnąć z niego dane – okażą się szalenie istotne na późniejszym etapie rozgrywki. Na razie jednak drużynę czekało kolejne zadanie. Trzeba było wyciągnąć z pudła pozostałych przy życiu członków rodziny prezydenta USA. Sam prezydent dawno opuścił ten łez padół, jednak jego żona, córka i wnuczka aż do niedawna dawały radę ukryć się przed obcymi. Teraz jednak zostały pojmane. Dr Destruction nie jest filantropem, podejrzewa że jednak córka prezydenta zna położenie tajnej bazy Hydry. Hydra to był jeden z łotrów, przejściowo związany z prezydencką córunią, a w jego bazie odnaleźć można fanty, bardzo potrzebie ruchowi oporu.
Najpierw dochodzi do najazdu na posterunek kosmitów – fajna akcja, dużo rzeźniczenia i wybuchów. Tu po raz pierwszy bohaterowie spotkali prawdziwego V’sori i już musieli przyznać, że to łobuz jakich mało. Kontrola umysłu to potężna broń. Potem okazało się, że poszukiwani zdążyli opuścić miejsce, więc Cierń wraz z Oberleutnantem Deutschlandem przechwycili konwój pojazdów i znów doszło do fajnej akcji z burzeniem mostu i tłuczeniem poduszkoczołgów.
W międzyczasie tak zwanym, bohaterowie przerobili podziemną bazę Terrona na swoją metę. Odkryli, że zahibernowani ludzie w słojach to superłotry, nad mocami których Terron eksperymentował i że uda się nawet chłopaków wybudzić ze śpiączki.
Pamiętam też, że na którymś etapie gry rozwinęliśmy wątek relacji Anny i Ciernia, ale po dwóch latach już go nie pamiętam, więc pewnie zrobimy z tego powtórkę.

Kurde, brakuje mi jednej sesji. Gdzie się podziała, to ja nie wiem. 

I w tym momencie kampania nam się urwała. Fenran* jeszcze trochę z nami pograł w inne rzeczy (W kampanię o rzymskich legionistach, oraz poprowadził własną autorkę), a potem wyjechał gdzieś pod Przemyśl (do Wioski Fantasy). Owca zaś wyjechał do Poznania i tyle go widzieli. Minęły ze dwa lata. Po drodze pograliśmy w różne rzeczy – Rzym, Formozę, Młothammera, Bestiorzyńców i takie tam.
Teraz postanowiliśmy wrócić.

Ze starej ekipy pozostał tylko Aghad. Dołączył do niego Elf i rozpisał postać.
Skorpion – chłopak z biednej dzielnicy (z Southpointu), który od początku przejawiał ciągoty do przemocy fizycznej. Podczas jednej z interwencji ochroniarskich został dostrzeżony przez koleżkę organizującego walki. Podczas treningów na zmianę szprycowana go eksperymentalnymi sterydami zwiększającymi sprawność fizyczną oraz środkami uniemożliwiającymi wykrycie tych sterydów na testach. Skorpion piął się na szczyt, by będąc u szczytu sławy wpaść na którymś z testów antydopingowych. Jego kariera legła w gruzach, a on wrócił do biedy z której wyszedł. Nie na tym koniec jego nieszczęść. Terron, świadom potencjału tych niezbadanych środków, postanowił porwać Skorpiona i poddać dokładnemu badaniu.   
Skorpion jest doskonałym wojownikiem – bardzo silny, bardzo szybki, świetnie walczy, na dodatek gdy napnie mięśnie działają one jak pancerz.

Za nami już pierwsza sesja w nowym składzie. Dość rzec, że była moc.



* Tu pewnie ktoś spyta – o co chodzi z tym Fenem? Otóż zasugerował On kiedyś wspólnym kumploszczakom, że wspomniałem o Nim w jednej z notek nie z sympatii, a po to by zdobyć szczyty popularności wjeżdżając na nie na plecach Fena, niczym Jezus na osiołku do Jerozolimy. Bo skoro mam takich kumpli, to jakiż fajny muszę być ja sam, prawda?
Ponieważ za każdym razem jak wpiszę „Fenran” w notce gdzieś na świecie rodzi się zdrowe dziecko, przywódca Korei Północnej zażywa środki na uspokojenie, a ja zaliczam miliard odsłon więcej (to już wiecie o co chodzi z tym spadkiem wydajności netu w ostatnich dniach), będę o Nim wspominał przy każdej okazji. 


5 komentarzy:

  1. Wpisy są dobre. Pomijając fakt, że zaraz zbiera się grupa, która Ci powie, ze źle to robisz, nie rozumiesz, że powinieneś tak i tak...

    Najważniejsze dla mnie, że jak mam sesję co dwa tygodnie, to pamiętam co było pół roku wcześniej. A bez tego później jak starasz sobie coś przypomnieć, to masz "bo Anna i Cierń coś tam, ale nie pamiętam..."

    Inna sprawa. Wpisy botów pojawiają ci się w każdych wpisach czy tylko w starych?

    Jeżeli ten drugi przypadek, to możesz włączyć blokowanie wpisów np. po upływie 14 dni od notki.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie! Nie ujmując innym notkom, na takie wpisy właśnie czekałem. Wrzucaj APeki, to sam nabiję Ci miliard wejść - nie będziesz potrzebował fejmusów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Beamhit: MAsz rację, dlatego kilka kampanii spisywałem na bieżąco. Tutaj nie spisywałem, bo sądziłem, że skoro i tak jadę na kampanii splotów z podręcznika, to nie ma co zapomnieć - a jednak dało się :)
    A te spamboty to i w nowych w starych notkach mi wjeżdżały, chociaż w starych mniej.

    Gorath: Do usług, kolejna część już wkróce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że jednak żyjesz i pomimo zarzuconej kampanii w Deadlandy coś robicie w tych rpgach jeszcze. Jak kiedyś będziecie jeszcze chcieli pograć z Orgionem to dajcie znać, na siłę jak bohater z gwiazdką u góry nie będę się wpychał :P. Fajnie poczytać drachowe opisy sesji.
    Wesołych Świąt,
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że będziemy jeszcze grać z Orgionem ;)

      Usuń