Siema.
Gramy dalej w Edge of the Empire – bo jest spoko. Mamy za sobą kolejną sesję, dalej męcząc Trouble Brewing – przygodę z podstawki. Testowaliśmy trochę nowych rozwiązań, ba nawet skorzystałem z mechanizmów, które towarzyszą nam (w sensie ogółowi graczy RPG) w jakiejś formie od zarania RPGów, a które do tej pory udawało mi się ignorować. Ale nie ma co przedłużać nadmiernie przeciągając wstęp, po prostu zapraszam do lektury.
Pozwolę sobie przypomnieć sytuację startową – bohaterowie są na Formosie – opuszczonej, smętnej planecie, przy której Tatooine wygląda jak Las Vegas. Właśnie pokonali grupę przestępczą pracująca dla niejakiego Bandina Dobaha. Wiedzą już, gdzie znajduje się mega tajna baza tego ściganego przestępcy – głównego pryncypała dopiero co pokonanych. Szykują się zatem do drogi.
Przed Sesją Elf wydał swoje punkty doświadczenia – a miał ich 10. Kupił talent Feral Strenght (pozwalający mu dodawać 1 punkt obrażeń do jednego ataku w turze w walce wręcz) oraz nabył umiejętność walki na pieści na pierwszym poziomie. Aghad postanowił się wstrzymać – zbierał na talent o nazwie Side Step.
Ja sam wykonałem rzut na zobowiązania postaci. Okazało się, że kryminalna przeszłość B3-LF dała o sobie znać. Zaaplikowaliśmy mechaniczne konsekwencje tego rzutu, a ja myślałem jak postawić psiarnię na drodze B3. Teoretycznie nie musiałem (jest możliwość, by zobowiązanie pozostało tylko sprawą wyrzutów sumienia bohatera), ale chciałem – są Star Warsy, będą szturmowcy.
Jednakowoż przed odlotem bohaterowie zapragnęli dokonać zakupów, bo co to za pomysł by z poszukiwanym przestępcą iść na noże. Na bandytach zdobyli trochę broni, którą teraz postanowili spieniężyć.
Tu właśnie zrobiłem coś, czego wcześniej robić nie zwykłem – rzuty na dostępność, kupowanie i sprzedawanie. Zawsze je chwacko ignorowałem. Dlaczego przestałem olewać te reguły, towarzyszące nam od czasów pierwszego młothammera? Z jednego powodu. W Edge of the Empire jest to ważniejszy element rozgrywki niż w przeciętnym RPG, bo są klasy postaci, które swoją fajność opierają właśnie na tym, że świetnie sobie z zakupami radzą. Jak Trader, Fringer czy Scoundrel – a przecież Aghad gra tym ostatnim, ma w swoim drzewku talenty dotyczące geszeftów na czarnym rynku, więc nie mogę olać tego elementu. To jakbym Elfowi powiedział, że walkę wręcz rozstrzygniemy narracyjnie.
I jeszcze jedno – szemrane towarzystwo, transakcje pod stołem, szeptem składane propozycje w kantynach zadymionych – to właśnie jest istota tej gry, nie chciałbym z tego zrezygnować.
Początkowo nie szło dobrze i pierwszy pośrednik nie zdecydował się na zakup.
A ponieważ w teście wypadły też znaczki niefajności (nie wiem jak je nazwać), to człowiek ten rozsypał się na temat B3 na psiarni. W ten sposób wplotłem zaszłość droida w tło gry – tutejszy garnizon nie rusza miejscowych przestępców, ale przyjezdny robot ścigany z paragrafu za piractwo, to coś zupełnie innego.
Crane Rogan wiedział już, że sprzedaż fantów w obcym mięście (w zasadzie to na obcej planecie) nie będzie łatwa, postanowił zatem najpierw dogadać się z kimś, kto znajomości ma – i padło na barmankę. Pogawędzili chwilę, barmanka wskazała przemytnikowi właściwych ludzi (i umożliwiła dodanie kosteczki przewagi do najbliższych testów).
Ale właściwie jakich testów? Załatwianie spraw (streetwise) – bo czarny rynek? Negocjacje – bo zwykły blaster to dobro legalne? Postanowiłem, że sprzedaż ciężkiego blastera to test Załatwiania spraw (akurat ten dobrem legalnym nie jest), natomiast zwykłe blastery załatwi rzut na negocjacje. W wyniku tego okazało się, że handlarz nielegalną bronią zapłaci za zwykłe pistolety całkiem dużo (75% ceny bazowej), natomiast za ciężki karabin wyłoży mało (25% ceny).
B3 postanowił przy okazji rozwinąć swój arsenał (bo głupio, żeby wielki robot biegał z małym nożykiem) i większość funduszy drużyny wymienił na dwa wibromiecze. Wszyscy wspólnie udali się do ukrytego warsztatu, gdzie broń ta została zamontowana (ponieważ B3, jak to droid, zdecydował się na broń zintegrowaną). Rogan pozostał przy przerobionych pistoletach blasterowych, które wypadły z Daro Blunta. Być może wymieni je kiedyś – bo w EotE za odpowiednią ilość siana można ładnie broń modyfikować i wykręcić ze zwykłego blastera niezłe cuda.
Wprawdzie szturmowcy zastawili zasadzkę na bohaterów wracających z warsztatu, jednak Crane odkrył ich zamiary i bohaterowie klucząc w labiryncie uliczek minęli zasadzkę.
Jednakże stróże prawa nie odpuszczali i postanowili dokonać drugiego podejścia do aresztowania – w porcie lotniczym. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której pięciu szturmowców poległo lub odniosło rany – akurat ci strażnicy byli pewni, że B3-LF jest robotem, którego szukają. Walka była fajna, ale skończyła się poważnymi ranami bohaterów i lekko sponiewieraną Zukatą.
Prawdę mówiąc sądziłem, że bohaterowie po prostu prysną, pobiegną do statku, może ogłuszą dwóch szturmowców czekających w hangarze, ale jakoś tak sprawa wymknęła się spod kontroli (to Crane pierwszy zaczął grać „na ostro”, potem się już posypało). No cóż, nie po to ma się blastery, by ustawiać je na „niegroźne łaskotanie”.
To jest ten droid którego szukamy! |
Bohaterowie pospiesznie odpalili silniki i opuścili Formos, wykonując skok w nadprzestrzeń. Na miejscu szybko odnaleźli właściwą asteroidę i zmylili jej strażników emitując hasło, które znaleźli w bazie przemytników. Baza Bandina Dobaha znajdowała się wewnątrz asteroidy poprzecinanej gigantycznymi tunelami wyrytymi przez jakiegoś gwiezdnego robala. Gdzie się podział tenże – nie wiadomo. Zwiedzania było trochę (ale nic co warto przywoływać) W każdym razie – w jednej z odnóg tych podziemnych korytarzy Bandin Dobah zaparkował swój statek i wraz z kilkoma załogantami zorganizował punkt przerzutu szmuglowanych narkotyków. Nie spodziewali się zagrożenia, wiec nasi bohaterowie nie niepokojeni posadzili swój statek, tuż obok znacznie większej jednostki bandziorów.
Co więcej – okazało się, że Godon Nettaka – brat Zukaty, współpracuje z Bandinem. Dlaczego? Zapewne czekał na dogodny moment, by pozbyć się bandyty.
Oczywiście wszyscy wiedzą jak wygląda frachtowiec YV-666, który służył łotrom za schronienie. Prawda? Tylko ja musiałem szukać w Internetach.
Kiedy bandyci odkryli, że na pokładzie przybyszów nie ma ani Daro Blunta ani nikogo z jego ludzi sytuacja zrobiła się napięta. Na szczęście bohaterom udało się odseparować Bandina od reszty gangu. Nie było to łatwe – wymagało pomysłowości i współpracy obu bohaterów. No i kilku udanych rzutów na Oszukiwanie – by zwabić Bandina na pokład drużynowego statku i by odpędzić jego ludzi na tyle, żeby R4 zdążył zamknąć właz do maszyny.
Tym niemniej walka i tak była trudna – na okręcie jest ciasno, przestępca to kawał siłacza z wibrotoporem w garści, a na dodatek bohaterowie wciąż nosili rany z poprzedniej sesji i późniejszej walki ze szturmowcami(B3 miał 4 punkty życia). Dość powiedzieć, że było ciężko.
Dzięki mechanice było też dość widowiskowo. Broń wbijała się w pokład, Bandin jednocześnie starał się przydusić Rogana do ściany i postrzelać B3 z blastera, jednocześnie R4 starał się poderwać maszynę, a nawet w czasie walki otworzył właz, przez co walczący sturlali się po trapie. Fajnie się działo.
Walka skończyła się gdy Bandin Dobah padł nieprzytomny u stóp Rogana. B3 walczył dzielnie, ale był strasznie postrzelany po spotkaniu ze szturmowcami i padł w boju, nie na darmo jednak (swoje zrobił). Crane Rogan też ledwie trzymał się na nogach (2 żywotności). Pozostali przy życiu bandyci mieli wprawdzie złe zamiary, ale gdy tylko we włazie pojawiła się Zukata, to jej brat szybko doznał olśnienia i wziął na muszkę swoich dawnych kamratów.
W rezultacie bohaterowie przechwycili bandytę, a Zukata zasiliła ich portfel sumą 2000 kredytów. Ponadto zdobyli nieco fantów oraz kilka skrzynek narkotyków. Bohaterowie postanowili sprzedać Bandina Huttowi imieniem Thakba Besadi Diorii, który płaci za żywego bandytę okrągłe 5000 kredytów. Przed nimi podróż na Slehyron, gdzie ten szemrany Hutt ma swój pałac. Bohaterowie wzgardzili tym samym znacznie wyższą nagrodą oferowaną przez Imperium – w myśl zasady HWDI oraz JI na 100%. Nie wiedząc o tym postąpili dobrze, bo wedle treści przygody Imperium założyłoby im podsłuch, zabrało narkotyki, a jeszcze na dodatek nie wypłaciłoby całej sumy (no i, być może, spróbowaliby zaaresztować B3). A tak ocalałe narkotyki (chociaż za wiele nie ocalało, bo B3 pruł z działka pokładowego do bandytów chowających się za skrzyniami) będzie można próbować sprzedać Huttowi.
Po sesji przyznałem bohaterom po 15xp. Tym samym Rogan musi wydać 25 punktów, bo nie ruszył wypłaty za poprzednią sesję. Ciekawe co bohaterowie zrobią z punktami, mnie dotychczasowa gra zwróciła uwagę na to, jak istotne są testy inicjatywy.
Sesję oceniam jako udaną, chociaż liczyłem, że uda się nam zakończyć Trouble Brewing. Sporo czasu jednak zajął czarny rynek i szturmowcy.
Z żalem stwierdzam, że nie udało się nam rozegrać starcia w kosmosie – a to sprawa ikoniczna w Star Wars. Osobiście uważam, ze może być super.
Bardzo podoba mi się ta swoboda działania, którą daje mechanika. Z jednej strony jest ona dość dokładna, z drugiej – bardzo luźna. Ma wiele elementów – umiejętności, talenty, cechy sprzętu, cechy statków – sporo tego. Z drugiej jednak strony – sam mechanizm wykonywania testów jest prosty i bardzo elastyczny. No i fajne jest wspólne ustalanie – co chcesz osiągnąć, jak to się ma stać, jakie dodatkowe czynniki występują, słuchaj – wypadł sukces i dwa niefarty – co twoim zdaniem się stało? Oczywiście, ostateczna decyzja należy do MG, ale prowadzący, który ignoruje fajne pomysły swoich graczy powinien usiąść i bardzo poważnie się zastanowić nad swoim postępowaniem.
Cały czas brakuje mi paru rzeczy do których przywykłem w Savage Worlds – jak mechanizmu wstrzymywania, przerywania akcji, czy systemu wad i zalet bohaterów. Jasne, niby są zaszłości, ale one pokrywają tylko pewien wycinek tego, co robiły wady i zalety.
Zacząłem też rozważać pewne sprawy w swoim sercu. Co oznacza duch Star Wars? Poważnie pytam. Ostatnio analizując tą tematykę zdałem sobie sprawę, że same Stare Wary niejedno mają oblicze. Czasami mamy kino familijne (Ewoki), czasami słabe kino familijne (Jar Jar Binks), nagości nie ma… no sami rozumiecie. Ale z drugiej strony jest scena, że jakiś Ewok wybucha, a drugi przy nim płacze, albo też widać spalone ciała ciotki Beru i wujka Larsa, a to ktoś wytnie w gniewie plemię ludzi pustyni – ogólnie trup ściele się hurtowo – szturmowcy, piloci Rebelii, garnizon buntowników na Hoth – no to nie są zawody z widokami na emeryturę. Zdarza się, też np. że Imperium rozwali jakąś planetę (z ich podatnikami jak rozumiem) – ot tak, dla jaj. Kurcze, dość nierówno. Cycka nie uświadczysz, ale spalone ciała owszem.
Tym samym aktualne staje się pytanie – jakie czyny nie są zgodne z duchem Star Wars? Czego nie powinni robić bohaterowie?
Alderaan. Imperium dba o podatnika. |
Myślę, że postępują oni honorowo i dużo łagodniej niż mogliby postąpić. Nie zabijają jeńców, bo tak się po prostu nie robi (oczywiście, pomijając bezsens takiego działania w RPG – jak będę miał jako Mg nasłać przeciwnika, to i tak kogoś naślę). Nie torturują, nie gwałcą, nie strzelają do bezbronnych. Generalnie zachowują się tak, że nawet mimo drobnych grzeszków wciąż mogliby być bohaterami filmu. I myślę, że to kluczowe – jeśli jakieś zachowanie przeszłoby u pozytywnego (ważne! bo negatywni to mogą sobie planety rozwalać – dlatego są łotrami) bohatera którejś z trylogii, to ogólnie jest akceptowalne.
Czyli Duch Star Wars = Zakaz bycia pindolem.
To tyle na teraz, a ja już czekam na kolejną sesję, podczas której zmierzymy się z Beyond the Rim.
Fajnie piszesz o tych zakupach. Wygląda na to, że jak zasady coś robią, to nagle są używane :) I fajny efekt w świecie: sprzedaż nielegalnej broni robi się jednak mniej opłacalna.
OdpowiedzUsuńA poza tym brzmi jak indie, czyli mainstream, w który chciałabym zagrać (choć niekoniecznie w Star Warsy).
Fajnie ze wyszła druga sesja :) Kilka moich uwag:
OdpowiedzUsuń- Używałeś w końcu Destiny Points? Gracze używali ich? Jak nie, to może warto im uświadomić, jak potężne może to być narzędzie. Na przykład uszkodzony B3 na statku mógł wydać DP by powiedzieć "tutaj mam zachomikowany zestaw naprawczy, chyba pora go użyć".
- Przelot na asteroidę to 20 godzin, ale YT ma klasę silnika 2, więc podróż trwa jakieś 40 godzin. Wziąłeś pod uwagę, że w tym czasie łatwo wsadzić 1 lub 2 pełne wypoczynki (bohaterowie mogli wyleczyć 1 lub 2 ubytki na zdrowiu)?
- Po każdej walce można opatrzyć rany (na przykład po tej walce ze szturmowcami i ucieczce na statek). Nawet jak się nie ma umiejętności odpowiedniej, to raczej nie zaszkodzi to bohaterom. R4 mógłby też bez problemu podleczyć B3, bo ma mechanikę na 2. W najgorszym przypadku można dostać trochę straina, ale ogólnie 1 czy 2 HP do przodu się zawsze przydadzą.
- Heavy Blaster (Rifle?) nie jest Restricted ;) A już na pewno nie na takim zadupiu na którym rozgrywa się sesja. Nie musisz wrzucać kłód, tam gdzie one nie są potrzebne (chociaż zgaduję, że handlem dobrze się bawiliście).
- Jesteś skąpcem jeżeli chodzi o pedeki :P Dajesz jakby to jakiś Wrahammer był. Podręcznikowo (wskazówki dupiaste dla tej przygody co prawda są i ssą) za tą przygodę powinni dostać 50 PD, a dostali tylko połowę. Tym bardziej że masz dwóch graczy, to nie warto aż tak "ograniczać ich". U mnie sprawdza się przeciętnie te około 20 PD dla gracza. Za dwie sesje na których rozgrywaliśmy tą przygodę, to bohaterowie przeciętnie zarobili 35 PD.
- Cycki w Star Wars są ;) Oola (twileczka zeżarta przez Rancora) macha(ła) gołym biustem i sutkami, ale nowsze odsłony trochę ocenzurowały scenę. W książkach jest trochę inaczej, są prostytutki, burdele i kluby ze striptizem. Niejaki Xizor podglądał sobie całkiem nagą Leię, a nawet przy pomocy potężnych feromonów spowodował, że (rape alert) rozebrała się przed nim. Kilka publikacji podawało też, ze niektóre tancerki twi'leczki preferują taniec topless.
Dzięki za miłe słowa Petro :)
OdpowiedzUsuńBeamhit:
Ja Ci dam skąpca :P 25 exp to podręcznikowa stawka za Trouble Brewing (bodaj 20 za scenariusz, 5 za Bandina i ewentualne 5 za prochy, ale Elf rozflaczył ponad połowę z działka) :) I gracze po 25 zdobyli.
R4 leczył B3 - po pierwszej walce ze szturmowcami spartolił test. Po walce z Bandinem uleczył mu 2HP. Rogan leczyć się nie musiał, bo poskładał się stimpakiem zdobytym na Daro Bluncie.
Kiedy chłopaki lecieli na asteroidę nie mieli punktów jasnej strony mocy. Wyprztykali wszystko w końcówce walki ze szturmowcami, a potem nie miałem za bardzo okazji ich używać. Wytłumaczyłem co i jak z punktami, ale gracze nie używali ich w ten sposób. Pamiętam, że podobny mechanizm był w 7th sea i też nikt, nigdy nie wydawał u nas dramy w takim celu.
Okej, z blasterem masz rację :)
Nie, stawka podręcznikowa to 20 PD za KAŻDĄ ROZEGRANĄ SESJĘ na której grało się TB ;) Skąpiec i sknera :P
OdpowiedzUsuńPS: A Crane może zdobyć ekstra PD za Motywację, bo chyba zaprzyjaźnił się w jakimś tam stopniu z rodianką?
OdpowiedzUsuńStawki podrecznikowe sa IMO dla kogos kto gra rzadko lub krotka kampanie. W takim wypadka ma to sens, gdyz chcemy aby nasi bohaterowie sie szybko rozwineli. W przypadku dlugiej kampanii takie stawki sprawilyby ze Luke bylby mistrzem zanim skonczylby sie Ep IV :) i tutaj osobiscie bym tonowal do max 20 XP za sesje i tylko jesli naprawde duzo by sie wydarzylo.
OdpowiedzUsuńSzukalem jakiegos opisu przygody z nowych SW i znalazlem. Cieszy mnie to. Zgadzam się z autorem że mogliby dać więcej obrazków ras bo to glupie pokazywać na komputerze w czasie sesji "jak to cholerstwo wyglada". Zgadzam się też że dwa zestawy kostek się przydają.
OdpowiedzUsuńPozostaje gratulować autorowi trzymania się scenariusza. Ja dopiero zacząłem prowadzić ten scenariusz z wielkim przekonaniem że tym razem uda się "podręcznikowo" i moi gracze teraz zaczna pracować dla Bandina...
To czego mi jeszcze brakuje w podreczniku to informacje o cenach. Nie mialem pojecia ile moze kosztowac lądowanie (daj piątaka to popilnuje a jak nie to przejade gwozdziem?). Woda jest tania - to znaczy ile kosztuje? Co dokladnie można zakupić w kantynie i ile ma to kosztować?
No ale ja swoją wiedze o SW oceniam podobnie jak autor - ogladnalem filmy i wiem że istnieją ksiązki ;)