środa, 24 kwietnia 2013

Deadlands Trail Guides vol. I

Hola Amigo! 

Kiedy ktoś mnie zapyta o najlepszą moim zdaniem linię wydawniczą RPGa ever odpowiadam, bez zbędnego zastanowienia, że linia wydawnicza Deadlands Classic pozostaje dla mnie niedoścignionym od lat wzorem. W obecnej chwili nie znajduję nawet linii wydawniczej godnej fascynacji - takiej, że chłonę każdy podręcznik, bo odsłania przede mną kolejny fragment fascynującej wizji świata. Jakby kolejne puzzle do układanki. Takie były Deadlands Classic, takie było 7th sea, takie było (w mniejszym już stopniu) L5R. Teraz model wydawniczy jest trochę inny – takich gier z „wielką tajemnicą” świata gry, która potem jest ujawniana, to już się za wiele nie robi. Zresztą, ja ostatnio kasę przewalam głównie na Savage Worlds, a tam mało który setting przekracza pięć dodatków.
Ale Deadlands Classic to była nie tylko kapitalna tajemnica świata gry (tutaj zresztą wyżej oceniłbym Hell on Earth). To również niesamowite podręczniki poświęcone różnym zakątkom świata gry. Back East (zarówno North jak i South), City O’ Gloom, Lost Angels, South o’ the border, The Great Maze i absolutne mistrzostwo świata – River o’ Blood. Jakby coś, to pdfy można tanio kupić (za bodaj 10 zielców). Bardzo odpowiadał mi ich styl – około 1/3 zajmował przewodnik „Tombstone Epitaph” traktujący o opisywanej lokacji – jego fikcyjny autor czasami wspominał o tajemniczych zajściach dziejących się w danym miejscu. Potem, w części MG opis był uzupełniony, było napisane co naprawdę stoi za dziwacznościami i jakie ma statsy. Taki podręcznik to był po prostu worek zahaczek fabularnych. Często za wszystkim stał grubszy spisek – jak to w Back Eastach, czy w Meksyku było. Wspaniale wspominam – dobre połączenie formy i użyteczności.

Czemu o tym piszę? Albowiem do Deadlands: Reloaded również wychodzą podręczniki opisujące świat gry. Jak do tej pory w serii Trail Guides ukazały się South o’ the border, Great Northwest i Weird White North. Ponadto dwie wydane do tej pory kampanie bardzo dokładnie opisują tereny na których będą działy się wydarzenia – The Flood opisuje Labirynt, a The Last Sons bodaj Kansas, Colorado i Oklahomę. Piszę bodaj, bo Ostatnich Synów nie czytałem – to już impreza nie na moją kieszeń. The Flood kupiłem i jest spoko.
Jakiś czas temu ukazało się na papierze zbiorcze wydanie trzech podręczników z serii Trail Guides. Ja kupiłem, odebrałem, przeczytałem, a teraz pozwolę sobie podzielić się z Tobą, szanowny czytelniku spostrzeżeniami na ich temat.

środa, 3 kwietnia 2013

Jestem Fatecorem!


Cześć.

Jakiś czas temu Internety zawrzały. Kolesie ze złowrogiej czapki (Evil Hat) postanowili zebrać trzy tysie zielców, żeby wypuścić w eter ładnie poskładaną do kupy wersję swojej mechaniki – Fate. Chcieli 3 tysiące, zebrali prawie pół miliona – najwidoczniej w narodzie jest takie zapotrzebowanie - nie mówię, że nie rozumiem. Dokładniej nie ma się co rozpisywać – sprawa była głośna.
Czemu o tym piszę? Bo miałem w swoim życiu epizodzik z tą mechaniką i w sumie był czas, że „była brana pod uwagę” gdy szukałem swojego podstawowego systemu. Ostatecznie wygrało Savage Worlds, ale Fate było bliskie dokonania przewrotu. W zasadzie gdyby 3 edycja mechaniki poprawiła tylko nieco edycję drugą, to byłby mój pewniak.
Dlatego w tej notce rzucę kilka słów na temat moich trzech spotkań z różnymi wersjami Fate i napomknę trochę o oczekiwaniach wobec nowej edycji.
Oczywiście, znawcy Fate mogą nie klikać w rozwinięcie informacji, nie ma tu nic, czego byście nie wiedzieli.

piątek, 29 marca 2013

Kampania w Necessary Evil - przypomnienie


Cześć.

Dziś prywata – blog wraca do funkcji użytkowej – tzn. ma służyć dobru sesji (oraz nabiciu sobie fejmu pisaniem o Fenranie*). Dlatego wpis powstaje głównie na potrzeby moich graczy. Chociaż jeśli ktoś chce czytać, to nie zabraniam.

Sprawa dotyczy rozpoczętej dawno temu kampanii w Necessary Evil. Postanowiłem poprowadzić kampanię splotów, odbyło się pewnie około pięciu sesji, było fajnie. Teraz, chciałbym kontynuować kampanię od momentu w którym ją skończyliśmy, jednakże w dość odmiennym składzie. A dzisiejsza notka ma być przypomnieniem minionych scenariuszy dla Aghada, jak i wprowadzeniem do systemu dla Elfa.

Okej, czytaj dalej by dowiedzieć się ile z kampanii pamięta się po dwóch latach. 

BTW - na nowo włączyłem captche na blogu. Wiem - niewygodne i mnie też wkurzają, ale bez nich wjażdzały mi spamboty.

wtorek, 26 marca 2013

KB 41 - Ludziom dobrej roboty.


Cześć. 

Jakiż ładny temat nam się trafił na aktualny Karnawał Blogowy. Przygotowanie do sesji, to dla mnie sprawa bardzo istotna – poświęcam jej niemało czasu i zwykle gdy trafiam na sesję do innego MG zwracam uwagę na to, czy jest przygotowany. Jasne – są MG zdolni zaimprowizować coś wspaniałego bez większego przygotowania, ale w większości przypadków różnice między solidnym przygotowaniem a improwizacją na żywioł są szalenie widoczne – improwizować trzeba umieć. Pech w tym, że przeciętny znany mi MG myśli, że należy do tych, co potrafią. A często jest inaczej. Dlatego ja sam zawsze staram się być jak najlepiej przygotowany do sesji – ludzie nie po to poświęcają weekendowe popołudnie, żebym im jakąś kaszanę odstawiał. Prawda? Zależy mi bardzo na efekcie, więc wiem, że dobre przygotowanie zwiększa szanse na przeprowadzenie fajnej sesji.

Z moich sesji jestem, na ogół, zadowolony. Właśnie po to napisałem tą notkę – Ameryki odkrywał nie będę, przecież to dla wielu są rzeczy oczywiste – ale chciałem pokazać że są inne sposoby uzyskania fajnej sesji niż artyzm i improwizacja. I że przygotowanie do sesji jest miarą szacunku MG wobec graczy.
Okej, poniżej przedstawiam jakie czynności, po kolei, podejmuję w celu przygotowania scenariusza na sesję. 

czwartek, 7 marca 2013

Byłem jurorem Quentina



Cześć.


Jak pewnie wiecie, wystartowała kolejna edycja Quentina. Przy okazji rozgorzała też tradycyjna dyskusja – tym razem o liniowości, nieuniwersalności i narzucaniu bohaterów wspomniano tylko pobieżnie, skupiając się głównie na kwestii Lochosmoków (Dungeons and Dragons dla niekumatych). Ba, nie wypłynęła nawet kwestia kolesiostwa i ilustracji. 
Ja sam mam na ten tematy pewne przemyślenia – bo pełnienie roli jurora dało mi okazji do tych przemyśleń niemało. Czy są one aktualne? Diabli wiedzą – kapituła bardzo się zmieniła - od czasów mojej bytności
na miejscu – został Garnek i Grabarz (który jako sekretarz nie uczestniczy w dyskusjach nad scenariuszami). No i jeszcze okres mojego sędziowania zazębił się z przybyciem na miejsce Rinca i Michała Mohockiego – ale z nimi styczności większej już nie miałem. Ciężko mi zatem wyrokować o tym, jak będą w przyszłości oceniane prace i czy DnD zajmie należne mu miejsce.
Ale za to wiem dobrze dlaczego do tej pory było tak, jak było. Z góry zaznaczę – spisku nie ma, nie ma cyklistów, ani Krakusów, ani republiki kolesi. No nie ma. A co jest?
Czytaj, a się dowiesz. Oto Poskramianie mitów Quentina!

czwartek, 14 lutego 2013

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.


Siemka. 

Dziś napiszę kilka słów o settingu, który był mi potrzebny od jakiegoś czasu. Poszukiwałem gry w realiach płaszcza i szpady, ale śmigającej na Savage Worlds (bo lubię, wspominałem może?). Widzicie – swego czasu bardzo, ale to bardzo lubiłem 7th sea. Ale jej mechanika była tak zła, jak świat był dobry (a był wspaniały). Bawiłem się również w Monastyrze – i też było miło, chociaż zdecydowanie inaczej.
Powiem szczerze – dobra konwersja 7th sea na Savage Worlds by mi wystarczyła. Nawet spisałem kiedyś jej zarys – ale wyłożyłem się na magii, nie miałem na nią żadnego pomysłu. Bo te reguły powinny być w miarę jednolite, a nie że każda ścieżka ma zupełnie inny zestaw zasad.
Aż pewnego dnia w Reblu pojawiła się All for One: Regime Diabolique. Szybkie śledztwo w Internetu uświadomiło mi, że to być może jest to czego szukam.

Jak do tej pory settingi kupione pod wpływem impulsu okazywały się naprawdę fajne, a te wyczekiwane bywały różne – raz lepsze, a raz wprost odwrotnie jakby.
A jak było tym razem?

wtorek, 12 lutego 2013

Iron Dynasty - Way of the Ronin

Cześć

Dziś wpis poświęcony settingowi, który kusił mnie od dawna. Nie pamiętam już dokładnie, jak dowiedziałem się o istnieniu gry (najpewniej przez stronę/forum PEGa), ale już ponad rok temu postanowiłem, że będę ją miał. Zwłaszcza, że stało za nią Reality Blurs, a to wydawca robiący bardzo solidne settingi . Niby konwersja na Savage to prosta rzecz, a jednak zdarzają się niedopracowane porty z innych mechanik. Natomiast Reality Blurs  swoich settingów (od strony mechanicznej) partolić nie zwykło.  To jeden z czterech zachodnich wydawców, których logo na produkcie SWEX gwarantuje, że wszystko będzie działać (rzecz jasna, to prywatna opinia).

Ale przecież to, czy gra jest fajna, nie zależy od zgodności z mechaniką SWEX. Są settingi wymagające nieco mechanicznego łatania, a mimo to fajne – jak Interface Zero, czy opisywany jakiś czas temu Savage Earthdawn. A jak jest z Iron Dynasty?

Czytaj dalej, a podzielę się opinią.