Cześć.
Tak mi się złożyło w tym roku, że
wyrwałem się na urlop poza własne 4 ściany i przez to przeoczyłem taką zacną
inicjatywę, jaką jest 30 dni z Warhammerem. Przeglądając po powrocie co też się
wydarzyło na blogach stwierdziłem, że kapitalnie czyta się wspomnienia innych
blogerów. Dlatego też zbiorczo odpowiem na te 30 pytań – bo to fajna zabawa i
możemy sobie powspominać jak te stare dziody. Ale, że zbyt późno dorwałem się
do kompa, to zamiast trzydziestu pojedynczych odpowiedzi zamieszczę pięć
sześciopaków. W ten sposób zdążę do końca miesiaca, a sześciopak to takie miłe określenie.
Gotowi?
1. Jak zacząłem grać w Warhammera?
Byłem wtedy w szóstej, może
siódmej klasie podstawówki. Czyli rok bodaj 94 albo 95. Przez lata myślałem, że
94 ale jak ostatnio liczę to sam pewny nie jestem. Lopezik – kumpel z klasy
zbierał ekipę, bo sam znał kogoś, kto miał ksero podręcznika i dzięki temu sam
stał się posiadaczem ksera tegoż ksera. Po szybkim teście wiedzy o fantastyce
(podczas której dowiedziałem się, że orki to nie rasa, a mutanci) zostałem
zaproszony na sesję. Tam stworzyłem moją pierwszą postać – Aldir (imię
kradzione z Mieczy Valdgira na c64) – człowiek ochroniarz.
Pamiętam, że
pierwsza sesja to było niesamowite przeżycie. Przez kilka dni nie mogłem myśleć
o niczym innym. Do teraz mam tak po udanej sesji.
Swoją drogą zabawne – grałem z
częścią z tych ludzi (Z Macem i Gutoldem) przez jakieś 13 lat. To się nazywa
trwała ekipa.
2. Ulubiona grywalna rasa.
Ludzie. Lubię grać ludźmi.
3. Ulubiona profesja.
Zawsze bardzo lubiłem szpiega –
fajne rozwinięcia, ogrom umiejętności. Fajne jest to, że szpieg mógł sobie
poradzić w większości sytuacji, ale nie był takim megazordem jak zabójca,
rycerz zakonny, szampierz czy zabójca gigantów.
Albo inaczej - był mistrzem wielu akcji niebojowych, ale jak
dochodziło do zadymy, to też potrafił przyłożyć. Szkoda, że tylko raz udało mi
się do szpiega dobrnąć.
A z profesji podstawowych
najbardziej lubiłem łowcę nagród. Fajne rzeczy robił, fajne miał umiejętności i
rozwinięcia. Razem z najemnikiem byli chyba najczęstszymi wyborami w drużynach,
które prowadziłem.
4. Ulubiony kraj w Starym Świecie.
To ja wydeptałem szlak między
Nuln a Altdorfem. Imperium, a konkretnie Reikland to najczęściej były miejsca
moich sesji. Unikałem za to Arabii, Kitajów Lustrii i tym podobnych – nie miały
dla mnie tyle fajności co Stary Świat.
I jeszcze coś – niesamowicie
podoba mi się Imperialna moda, której moi gracze nie cierpią. Berety, rajtuzy z
jedną nogawką obcisłą, drugą zaś bufiastą, rozcinane rękawy… sami
rozumiecie.
Jasne – było się w Kislevie,
Bretonii, Tilei, czy Księstwach Granicznych, ale… no jak nazwy nie są po
niemiecku, to ja nie czuję Warhammera.
5. Ulubiony zestaw kości.
Wszystko mi jedno. Kość to kość.
Fajnie, że dołączyłeś. Czekam na kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńWitaj na rzecznej barce Chaosu ;)
OdpowiedzUsuń